piątek, 20 sierpnia 2010

Black Out!

Meeeega przygoda, nie wiem czy pamiętasz/znasz te fakty??? To chyba było w 2003r. kiedy na wschodnim wybrzeżu USA zabrakło PRĄDU. Byłam wtedy w pracy na 43 ulicy, nastąpił paraliż NYC, mnóstwo spanikowanych ludzi(wszyscy bali się ataku terrorystycznego). Zresztą możesz to sobie chyba wyobrazić.. moloch jak NYC, nie działa metro, jest problem z telefonami, pełno knajp bez prądu, to był szok dla wszystkich..pamiętam, że ci bardziej przedsiębiorczy zaczęli uskuteczniać handelek uliczny:) Zapomniałam dodać, że mieszkałam wtedy na 207 ulicy, z 43 dość daleko,więc czekał mnie długi spacer na szpilkach przez Harlem do Eastwood (chyba tak nazywała się ta dzielnica, to był już sam koniecManhattanu, tuż przed Bronxem). Na szczęście mój kolega z pracy Pedro z Peru, który był tak malutki, że sięgał mi do brody zobowiązał się odprowadzić mnie do domu, wielkie serce!! do dziś jestem mu za to wdzięczna. No ale wracając do Harlemu.. gdy tam dotarliśmy było już ciemno, pełno ludzi, czarna muza puszczana z samochodów, ludzie tańczą, woda leje się z hydrantów istnyteledysk 2PACa iiiiiiiiiiiiiiiiiiiii sami czarni i ja. Nie jestem rasistką, kocham inne nacje, przyrzekam, ale naprawdę się wtedy bałam.. gdy jakiś koleś zaczął nas nagrywać świecąc lampą w oczy, a inny krzyczał: "she is white, she is white!!!!!". Ale mimo lęku UDAŁO SIĘ, przeszliśmy przez Harlem i jeszcze kilka innych dzielnic i cało i zdrowo dotarłam do DOMU. Co się działo później to już inna historia..*